wtorek, 10 września 2013
V
Bywa tak, że resztki wrodzonego poczucia obowiązku, czy też rozsądku nie pozwalają nam by robić pewne rzeczy.
Przed ostatnim egzaminem byłam zbyt zdenerwowana by się uczyć oraz zbyt przejęta, że powinnam się uczyć aby się obijać. Siedziałam więc jak ten debil, nie robiąc ani jednego ani drugiego, patrząc się w okno i mając wyrzuty sumienia przy każdym kolejnym odcinku Dextera.
W samą porę jednak się opamiętałam, zebrałyśmy się z M., P. oraz K. w kupę aby się przygotować.
Morałem tej sesji jest to, że najlepiej uczy się w McDonald's. Jako punkt miasta łączący nas wszystkie, zbierałyśmy się tam dzielnie, licząc na nagłe olśnienie.
No i nas olśniło, egzamin zdany grzecznie na 4. I nareszcie wakacje. Mimo tego, że zostały dwa tygodnie do początku roku akademickiego.
Jutro też ma miejsce kolegium, na którym ostatecznie okaże się czy uda nam się jednak dźwignąć te studia.
Czas pokaże.
Ja wiem jednak, że cokolwiek się nie stanie, nie mogę się poddać ani załamać. Owszem, mówię to teraz niemalże przez łzy, ale wiem, że jestem zdeterminowana by mi się udało. W tym co lubię.
(...)
Odkąd zaczęłam obracać się w towarzystwie nieco innych ludzi niż do tej pory, nauczyłam się, że dystans, zwłaszcza ten do siebie, to rzecz złota.
Skąd to przekonanie?
P. oraz M. nauczyły mnie, że nie ważne gdzie się bawisz, ważne z kim. To chyba jest główny powód dla którego perspektywa dożynek w dupie świata z disco polo i grillem elektrycznym nie przeraża mnie ani trochę. Podejrzewam, że będziemy się dobrze bawić i wspominać te wygłupy przez długi czas. Nie ważne, że każde z nas jest inne, nie ważne, że słucha innej muzyki, czy lubi inne filmy. Ważne co nas połączyło.
(...)
Pisanie notek na raty nie należy do najlepszych rozwiązań. Kiedy byłam w sklepie, przeglądałam wszystkie herbaty świata w poszukiwaniu ulubionej mango-papaja-ananas, widziałam tą notkę oczami wyobraźni, widziałam jaka była piękna, kształtna i sensowna.
Wyszło jak wyszło. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratuluję zdanego egzaminu! Jestem z Ciebie dumna. Podziwiam, że potrafiłyście uczyć się w maku, mnie by tam wszystko rozpraszało xd No i oczywiście udanych dwóch tygodni wakacji!
OdpowiedzUsuńKochana, wyłącz sobie weryfikację obrazkową na blogu, błagam xd
Siedziałam więc jak ten debil, nie robiąc ani jednego ani drugiego, patrząc się w okno i mając wyrzuty sumienia przy każdym kolejnym odcinku Dextera
OdpowiedzUsuńzasmiałam sie w głos
gratuluje 4 :)
dobrej nocy :-*
Gratki zdania. Fajnx wpis. Masz rację ważne jest z kim a nie gdzie. Zapraszam do mnie:roksiandaustria.blogspot.com :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbrawo Mary!! :* moim ulubionym miejscem do nauki jest moje mieszkanie z poznaniu, bo zawsze siedzę w nim sama i mam święty spokój (jestem z tych, co potrzebują ciszy i łatwo się rozpraszają), a jak kiedyś uczyłam się z koleżankami, to skończyło się to gadaniem o męskich członkach ;__;
OdpowiedzUsuńhaha, z moje notki też zawsze spotyka taki los ;)
OdpowiedzUsuńgratuluję zdanego egzaminu, 2 tygodnie na luzie! :)
Sam dźwięk słów "studia za dwa tygodnie" wywołuje u mnie paraliż jak na razie, gratuluje 4 :)
OdpowiedzUsuńMango-papaja-ananas?! Muszę tego spróbować, brzmi jak coś, od czego mogłabym się uzależnić ;) Uwielbiam herbaciane eksperymenty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania z tripleAworks.blogspot.com
ciekawie się to wszystko czyta...
OdpowiedzUsuń